O języku francuskim słyszałam już dużo rzeczy – trudny, mało logiczny, bez sensu ta pisownia, bez sensu ta wymowa i tak dalej. Czy jednak ktoś kiedyś powiedział Wam, że francuski jest po prostu uroczy? I że kryje w sobie tak piękne związki wyrazowe, że aż miło będzie o nich poczytać (a może i kilka zapamiętać)? Dodatkowo niektóre z tych słów kryją w sobie pewne pułapki językowe, dlatego warto chwycić długopis, czystą kartkę i notować! W końcu każda chwila na wzbogacenie słownictwa jest tą idealną 🙂
Zacznę od mojego ukochanego i jednocześnie najzabawniejszego słowa, czyli barbe à papa, które oznacza watę cukrową. Jednak dosłowne tłumaczenie da nam wyrażenie w postaci „broda taty”. Jakże sympatyczną pomyłkę może popełnić uczeń, który dopiero zaczyna naukę języka, prawda?
Podczas mojego niedawnego pobytu w Paryżu, widząc wszystkich ludzi „śmigających” na elektrycznych hulajnogach, zaczęłam zastanawiać się nad genezą tego francuskiego słowa, czyli une trottinette. Pochodzi ono oczywiście od słowa un trottoir, czyli chodnik. Jakie więc byłoby w tym wypadku dosłowne tłumaczenie? „Chodnikówka” czy „chodniczówka”?
Kolejnym ciekawym określeniem jest un grain de beauté (dosł. „ziarenko piękna”), które oznacza po prostu pieprzyk. Historia tego słowa ma swój początek w epoce Króla Słońca (fr. le Roi-Soleil), czyli Ludwika XIV. Za jego czasów pieprzyki były wyrazem zamożności i bogactwa, dlatego też burżuazja często „doklejała” sobie na twarzy małe kawałeczki papieru (często zrobione z czarnej bibuły lub skrawków materiału). Większość nie przypominała jednak prawdziwych znamion, lecz ziarenka zmielonej kawy lub małe zabrudzenia.
Jeśli kiedykolwiek chcielibyście zakupić we Francji myjkę do ciała, niech Was nie zmyli jej fikuśna nazwa. Une fleur de douche, czyli dosłownie „kwiat pod prysznic” może i przypomina swym kształtem piękną różę, ale pod żadnym pozorem nie należy jej wkładać do wazonu!
Ostatnie słowo na dziś będzie prawdziwą gratką dla miłośników zwierząt. Za każdym razem gdy go używam, nie mogę powstrzymać się od głośnego parsknięcia nad logiką Francuzów. W końcu tylko i wyłącznie oni mogliby nazwać nietoperza une chauve-souris, czyli po prostu „łysa mysz”. Wiem, że te zwierzęta nie należą do najpiękniejszych, ale…? Aż tak?
A jakie jest według Was najzabawniejsze francuskie słowo lub wyrażenie? I czy takie „językowe zabawy” pomagają Wam czy może utrudniają zapamiętywanie słownictwa?